Zburzone życie

Tematyką podcastu są losy rodziny Rutkiewicz z Osiecznej w latach niemieckiej okupacji (1939-1945). Poruszono sprawę ucieczki we wrześniu 1939 r. ku centrum Polski, działalności zawodowej oraz śmierci męża i ojca rodziny – Bronisława.

Przy mikrofonie Adrian Gendera, historyk.

Transkrypcja odcinka

Słuchasz właśnie kolejnego odcinka podcastu Muzeum Okręgowego w Lesznie. Tytuł odcinka: Zburzone życie. Rutkiewiczowie z Osiecznej podczas okupacji niemieckiej

Przed mikrofonem Adrian Gendera, historyk.

Anna Michałowska urodziła się w 1908 roku w Górsku koło Przemętu. Wywodziła się z chłopskiej rodziny. Jej życie codzienne wypełniała ciężka praca, osłodę stanowiła głęboka katolicka pobożność, wiejskie zabawy w przerwach od obowiązków. Jej marzeniem było wyjście ze wsi, małżeństwo z mieszkańcem miasta, rzemieślnikiem czy handlowcem. Wyczekane i wymodlone pragnienie spełniło się w 1935 roku, gdy miała 27 lat. Wyszła za mąż za Bronisława Rutkiewicza z Leszna, ślusarza, który w Osiecznej prowadził wraz z matką sklep z gramofonami i innymi artykułami gospodarstwa domowego. Anna opuściła wieś. Zaczynała nowy, obiecujący rozdział życia. Małżonkom dobrze się powodziło. Wkrótce zakupili własną nieruchomość w Osiecznej. Znajdowała się przy ulicy Leszczyńskiej 57 (dziś Tadeusza Kościuszki) vis a vis Domu Świętego Józefa prowadzonego przez elżbietanki. W nowo nabytej nieruchomości uruchomili na parterze sklep z rowerami, akcesoriami do jednośladów i sprzętem AGD. Bronisław świadczył też usługi w zakresie reperacji maszyn, rowerów i motocykli. W ręku miał dobry fach. Klientów zachęcała do zakupów przestronna witryna z przykładowymi produktami. W lutym 1939 roku w rodzinę Rutkiewiczów wstąpiło nowe życie – narodziła się córka Lidia. Życie układało się pomyślnie, tak jak być powinno. Niewiele wiemy o życiu rodziny w cieniu doniesień o możliwości wojny z Niemcami. Można przypuszczać, iż pogłoski i wzrastające napięcie nie ominęły również ich domu. Życie milionów Polaków „stanęło na głowie” 1 września 1939 roku. Niemcy przystąpili do realizacji skrupulatnie ułożonego planu „Fall Weiss” zakładającego atak i brutalne ujarzmienie wschodniego sąsiada. W pierwszych dniach września płynął przez Osiecznę wartki „potok” polskich uciekinierów. Pieszo, rowerami i wozami ludzie uciekali w kierunku Śremu, gdzie znajdował się most na rzece Warta. Powszechnie liczono, iż za Wartę, w głąb kraju wróg nie dotrze. Być może Rutkiewiczowie obserwowali gorączkowe przygotowania do ewakuacji Domu Świętego Józefa, który widzieli z okien swojego domu. Być może spoglądali na krzątaninę elżbietanek, które na wozy ładowały niezbędny ekwipunek i w gronie kilkudziesięciu niepełnosprawnych umysłowo kobiet – podopiecznych Domu – dołączały do tłumu uciekinierów. Rutkiewiczowie zdecydowali się na ucieczkę przed zbliżającym się frontem. W przydomowym ogrodzie zakopali ślubną porcelanową zastawę. Spakowali żywność, ubrania i krucyfiks. Półroczną córeczkę Lidię włożyli do gustownego wózka, którym jeszcze nie tak dawno jeździli na rodzinne spacery. Dołączyli do uciekinierów. Dotarli w okolice Wrześni. Niemcy w tym czasie podchodzili już pod Warszawę. Dalsza ucieczka była zbyteczna. Zawrócili do Osiecznej. Mieli szczęście. Ponownie zajęli swój dom, odkopali zastawę. 15 listopada 1939 roku w niemieckim magistracie w Osiecznej odebrali ausweisy poświadczające ich tożsamość. Za zgodą okupanta wznowili działalność rodzinnej firmy. Z dnia na dzień uczyli się życia pod obcą dominacją. W czasie wolnym od pracy szukali odskoczni od brutalnej rzeczywistości. Na rodzinne spacery udawali się w okolice Stanisławówki. Mała Lidka bawiła się z dziećmi z sąsiedztwa. Sytuacje te potwierdzają zdjęcia przechowywane w rodzinnym archiwum. Rutkiewiczowie mieli wiele szczęścia, gdyż uniknęli wysiedlenia do Generalnego Gubernatorstwa, zaboru nieruchomości. Z pewnością zawarzyły na tym umiejętności zawodowe Bronisława. Niemcy potrzebowali polskich fachowców, których wykorzystywali w swojej machinie gospodarczej. Latem 1941 roku Rutkiewiczowie otrzymali cios – niemiecki Urząd Powierniczy z Poznania zajął rodzinną firmę. Wprawdzie nadal istniała, Bronisław wykonywał te same czynności, jednakże pieczę nad całością sprawował niemiecki nadzorca z Poznania. Polski właściciel został ograbiony na rzecz państwa niemieckiego, którego militarny wysiłek finansowano z pracy przejętych polskich przedsiębiorstw. W zakładzie u Rutkiewiczów bywał niemiecki zarządca, prowadzono skrupulatne inwentury. Niemcy oddawali do naprawy swoje rowery i motory. Odmówić usługi było nie sposób. Usprawiedliwieniem nie była również choroba Bronisława. W 1944 roku zachorował na zapalenie płuc. Niewyleczona choroba, ograniczenia w dostępie do lekarza i medykamentów skutkowały jego śmiercią 26 sierpnia 1944 roku. Kilka dni później odbył się pogrzeb. 36 letni mąż, ojciec, polski przedsiębiorca ograbiony przez Rzeszę spoczął na miejscowym cmentarzu. Anna i pięcioletnia Lidia zostały same w zawierusze wojny, późniejszym nadejściu Armii Czerwonej i instalacji nowej powojennej władzy. Można jedynie spekulować czy los rodziny Rutkiewiczów wyglądałby inaczej gdyby nie wojna. Czy Bronisław dożyłby sędziwego wieku, żona miała wsparcie męża a córka dobrze poznałaby swojego tatę. Nie sposób odpowiedzieć na te pytania. Jedno jest pewne, Rutkiewiczowie żyli w nienormalnym czasie wojny i okupacji, pogardy dla Polaków, ekonomicznej eksploatacji, permanentnej niepewności i stresu, opieki medycznej racjonowanej ze względu na narodowość. Choć od śmierci Bronisława minęło już 80 lat, pamięć i żal pozostały w pokoleniach rodziny. Wojna żyje w nas, w polskim społeczeństwie, a czas bardzo powoli goi zadane rany.

To wszystko w dzisiejszym odcinku. Poruszaliśmy się w obrębie mikrohistorii – wpływy wojny i okupacji na życie jednej z osieckich rodzin. Dziękujemy za uwagę. Dodatkowe informacje na dzisiejszy temat i transkrypcję odcinka znajdziesz na naszej stronie www.podcast.muzeumleszno.pl

 

 

 

Dostępnosć