Jan Jonston i pracownicy „czarnej sztuki”

Podcast prezentuje postać najbardziej znanego w XVII-wiecznej Europie przyrodnika z Polski, Jana Jonstona. Jonston większość życia spędził w Lesznie, gdzie intensywnie pracował naukowo.

Podcast powstał w ramach realizacji zadania „Encyklopedia Jana Jonstona – porządkowanie świata”. Zadanie dofinansowane jest ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury – państwowego funduszu celowego w ramach programu MKiDN „Edukacja kulturalna” oraz środków Samorządu Województwa Wielkopolskiego.

Trzecia część opowieści o Janie Jonstonie dotyczy tzw. „czarnej sztuki”.

Prezentacja dostępna TUTAJ.

Transkrypcja nagrania:

Jan Jonston i czarna sztuka

Około 1440 roku złotnik Jan Gutenberg dokonał przełomowego wynalazku, który zrewolucjonizował obieg informacji, dostęp do słowa pisanego oraz w konsekwencji poszerzył zasięg odbiorców pisma. Świadomość roli druku i dokonującej się od chwili jego narodzin rewolucji medialnej towarzyszyła nie tylko wykształconym elitom, które otrzymały do ręki skuteczne narzędzie do upowszechniania informacji, nauki i religii, ale i samym drukarzom. Jakkolwiek ich pozycja społeczna równoważna była rzemieślników, oni sami wyróżniali się z tej grupy. Zawód drukarza bardzo często uprawiali ludzie wykształceni. Wyróżniała ich nie tylko umiejętność pisania i czytania, ale nierzadko znajomość łaciny i greki. Szczególnie w dużych ośrodkach miejskich – typografie funkcjonowały przy uniwersytetach, sami drukarze miewali kontakty z uczonymi – autorami, a drukarzami i wydawcami bywali pisarze.

Sztuka powielania tekstów za pośrednictwem ruchomych czcionek odlewanych w skonstruowanym specjalnie do tego celu aparacie bardzo szybko rozprzestrzeniła się w całej Europie. Od połowy XVI wieku prymat drukarstwa europejskiego przesunął się z Niemiec i Włoch do Niderlandów, a w XVII wieku centrum z Antwerpii pozostającej pod władzą Hiszpanii, przeniosło się do Lejdy i Amsterdamu. Niderlandów nie dotknęła wojna 30-letnia i kraj pozostawał liberalny, wpływając tym samym na swobodę rozwoju nauki i literatury. W rajach absolutystycznych, jak Francja czy Anglia i Hiszpania cenzura była silna i hamowała m.in. rozwój druku. W państwach niemieckich drukarstwo – mimo wojny – rozwijało się, ale nie osiągnęło tak wysokiego poziomu; sztuka drukarstwa była tu raczej rzemiosłem.

Na ziemiach polskich wiodącą rolę w zakresie druku w XVII wieku stopniowo tracił Kraków na rzecz prężnych ośrodków w Prusach Królewskich. Rozkład ośrodków naukowych w XVII-wiecznej Polsce pokrywał się zasadniczo z mapą wyznań. Protestanckie miasta ze swymi akademiami, gimnazjami, bibliotekami: Gdańsk, Toruń, Elbląg, Leszno i krótko Raków, były centrami nowoczesnej myśli naukowej, gdzie kładziono nacisk na nauczanie „rzeczy nie słów”, jak oczekiwania wobec szkoły określał Jan Amos Komeński.

Oficyny drukarskie odegrały istotną rolę również w dziejach Leszna. Pierwsza typografia pojawiła się w grodzie Leszczyńskich z inicjatywy braci czeskich, którzy około roku 1629 sprowadzili z Moraw warsztat, ukrywany przed katolickimi władzami w miejscowości Namesti. Od 1638 roku drukarnia ta przeszła na własność Daniela Vettera, duchownego Jednoty i odtąd nabrała charakteru uniwersalnego, przyjmując zlecenia wszystkich zainteresowanych jej usługami. Niezależnie od tego warsztatu od roku 1634 funkcjonowała w Lesznie inna jeszcze drukarnia należąca do luteranina rodem z Głogowa, Wiganda Funcka. Żywot obydwu tłoczni przeciął brutalnie pożar miasta w kwietniu 1656 roku, będący konsekwencją działań wojny polsko-szwedzkiej.

Daniel Vetter był człowiekiem gruntownie wykształconym, który zapisał się w historii nie tylko jako typograf, ale i autor pierwszego w literaturze polskiej opisu młodzieńczej podróży na Islandię. Po pożarze Leszna w 1656 roku osiadł na stałe w Brzegu. Drugi leszczyński drukarz – Wigand Funck tajniki sztuki drukarskiej poznał w rodzinnym warsztacie ojca, a następnie jako czeladnik, podczas wędrówki, wyuczył się fachu najprawdopodobniej we Wrocławiu w oficynie Georga Baumanna oraz w Lipsku u Gregora Ritzscha i Henninga Köhlera. Choć droga jego edukacji nie jest nam znana, odebrał na pewno wykształcenie w szkole miejskiej, o czym świadczą zachowane wiersze jego autorstwa. Po 1656 roku ocalały z pożaru warsztat przewiózł do Legnicy, gdzie do 1659 roku kierował oficyną Sartoriusa, a wkrótce do Ścinawy, gdzie w 1661 roku zmarł.

Obydwie te drukarnie te funkcjonowały w najlepszym okresie w dziejach Leszna, zwłaszcza dla szeroko rozumianej kultury. Zaświadcza o tym m.in. bogate dziedzictwo piśmiennicze tej doby: dzieła autorów zamieszkujących Leszno, skupionych wokół dwu oficyn oraz twórców korzystających z mecenatu Leszczyńskich. W gronie tym znajdowali się zarówno ewangelicy konfesji czeskiej, reformowanej i augsburskiej, jak i katolicy. Były wśród nich tak znakomite osobistości jak Jan Amos Komensky, Jan Jonston, Andreas Gryphius, Martin Opitz, Georg Vechner i Anna Memorata, Samuel ze Skrzypny Twardowski i Krzysztof Opaliński. O pozycji drukarstwa w około 12-tysięcznym Lesznie niech świadczy fakt, że w tym samym czasie w Gdańsku – największym wówczas mieście Rzeczpospolitej i najważniejszym ośrodku naukowym – również działały dwa warsztaty, w tym jeden zależny do władz miejskich.

W tym czasie mieszkał w Lesznie Jan Jonston – wybitny lekarz, przyrodoznawca, filozof i pedagog. Doskonale zdawał sobie sprawę w roli druku i potrafił z niej korzystać. To dzięki doskonałym relacjom z drukarzami naukowy dorobek Jonstona znany był przez współczesnych w całej Europie. Leszczyński uczony powierzał swe dzieła zarówno miejscowym oficynom drukarskim, jak i najważniejszym firmom holenderskim i niemieckim.

Jonston współpracował z obydwoma leszczyńskimi typografami. U Funcka wydał m.in. w 1639 roku Horae subcisivae, podręcznik do historii starożytnej dla leszczyńskiego gimnazjum. W 1642 roku – bez podania oficyny – wydał Ad theriacae Andromachii – ważną pracę o składzie „cudownego” leku na liczne choroby, zwłaszcza na dżumę, w której ustalił skład medykamentu, którego recepturę przypisuje się Andromachowi, lekarzowi cesarza Nerona. U Vettera i Funcka opublikował też dwie prace z zakresu dendrologii, które znalazły swe rozwinięcie w wielkiej encyklopedii wydrukowanej w 1662 roku we Frankfurcie nad Menem. W miejscowych oficynach ukazywały się także okolicznościowe druki, np. konsolacja upamiętniająca Aleksandra Schlichtinga, nastoletniego syna Jana Jerzego – zarządcy dóbr Leszczyńskich.

Europejską sławę zapewniła Jonstonowi jednak współpraca z wielkimi drukarzami holenderskimi i niemieckimi. Najsłynniejszymi wydawcami była przez wiele pokoleń rodzina Elsevierów – hugenockich emigrantów z Francji osiadłych w Lejdzie, a później prowadząca swą wielką firmę w Lejdzie. Elsevierowie zasłynęli z druku starannie wydanych i iście kieszonkowych formatów książek. Tej oficynie, za rządów Lodewijka III – powierzył Jonston w 1648 roku drugą edycję kompendium z zakresu medycyny pt. Idea universae medicinae practicae. Z Elsevierami konkurował Jan Janssonius (1588–1664), specjalizujący się w wydawaniu atlasów i wielkich ilustrowanych albumów. U Janssoniusa ukazała się rozprawa filozoficzna Naturae constantia. W Amsterdamie działał również Joan Blaeu (1596–1673), syn Wilhelma Janszona Blaeu (1571–1638) – znanego z druku Theatrum orbis terratum, sive atlas novus 1638), który wydał pierwsze wydanie podręcznika Thamumatographia naturalis – encyklopedii przyrody nieożywionej. Kolejne wydanie tej pracy ukazało się u Jana a Waesberge (1616–1681).

Ciekawa jest historia drugiego wydania Historii naturalnej, którą – bez wiedzy Jonstona – wydał w 1657 roku w Amsterdamie Jan Jacobsz Schipper (1616–1669) – syn szypra, księgarz, drukarz, poeta i tłumacz prozy francuskiej. Była to edycja piracka – różniąca się detalami, głównie miedziorytami, od pierwszego wydania. Pierwodruk Historii naturalnej miał miejsce w innej wyjątkowej oficynie – we Frankfurcie nad Menem w przedsiębiorstwie Matthaeusa Meriana (1593–1650). Merian zakupił od rodziny niderlandzkiego miedziorytnika de Bry warsztat i rozwinął go w słynny ośrodek sztuki miedziorytniczej. W oficynie tej ukazały się edycje Biblii, widoki miast i regionów oraz imponujące prace przyrodnicze. Historia naturalna zyskała tu doskonałą oprawę w doskonałe i bogate w szczegóły ilustracje świata zwierząt. U Meriana wydana została także pięknie ilustrowana encyklopedia drzew.

W okresie, gdy Jonston mieszkał w Składowicach, nawiązał ścisłą współpracę w wrocławskimi księgarzami-nakładcami: Esaiasem Fellgiebelem (1622–1692), Veitem Jakobem Troschelem i Casparem Müllerem. Wydawali oni dzieła także innych osobistości mieszkających w Lesznie, np. z poety Johanna Heermanna. Wrocławscy księgarze współpracowali często z drukarzami w Jenie i Lipsku – i tam właśnie drukowane były niektóre prace Jonstona, np. Idea hygieines (1661), Notitia regni vegetabilis (1661), Polyhistor (1660), Polymathiae philologicae (1666), De festis Hebraeorum et Graecorum (1670), czy Syntagma universae medicinae practicae (1673).

Innym bliskim kooperantem Jonstona był także drukarz z Brzegu Christophor Tschorn, który wydał liczne dzieła polskie. Tschornowi powierzył Jonston drugie wydanie pracy Enchiridion ethicum (1658).

Dzięki tym znajomościom leszczyński uczony posiada dwa wizerunki dokumentujące jego wygląd w dwu etapach życia. Pierwszy pochodzi z jednej z ksiąg Historii naturalnej, poświęconej zwierzętom czworokopytnych z lat 1650–1653 i rytował ja zapewne zatrudniony u Merianów sztycharz kryjący się pod inicjałami „J.C.”, drugi portret znalazł się w Syntagma universae medicicinae practicae i powstał w warsztacie Johanna Nisiusa w Jenie. Autorem tego wizerunku, ukazującego Jonstona ukazującego go jako starszego już człowieka, był Christian Romstedt, działający w Lipsku rysownik i miedziorytnik, znany  z portretów uczonych i duchownych.

Jonston był człowiekiem o szerokich horyzontach, doskonale wykształconym, znającym wielu wybitnych uczonych swych czasów. Sztuka drukarska była dla niego więc niezbędnym narzędziem do porozumiewania się ze światem, ale też miał o niej sporą wiedzę. W 1640 roku obchodzona była uroczyście 200. rocznica wynalazku druku. Na ziemiach polskich świętowały ją jedynie Gdańsk i Leszno. Być może i nasz uczony miał jakiś udział w leszczyńskich uroczystościach. Swymi refleksjami na temat dziejów druku podzielił się znacznie wcześniej, bo na kartach filozoficznej rozprawy pt. Naturae constantia, wydanej w Amsterdamie w 1632 roku. Był wówczas 29-letnim  nauczycielem Bogusława Leszczyńskiego, stał u progu naukowej kariery. Na kartach Naturae constantia polihistor tak pisał o sztuce drukarskiej:

„Wśród tych cennych zdobyczy na pierwsze miejsce wysuwa się sztuka drukarska. Dzięki niej obniżyła się cena książek, która dawniej była tak wysoka, że Platon płacił za trzy księgi po trzydzieści tysięcy złotych monet. Ona też zachowuje i udostępnia nam dzieła starożytnych. […] Dotychczas jeszcze nie wyjaśniono, kto jest wynalazcą sztuki drukarskiej i do dziś historycy o to się spierają. Scriverius przy pomocy bardzo poważnych argumentów udowadnia, że był nim Laurens Johannszon, zwany Aeditus. W rzeczy samej, autor Kroniki kolońskiej, wydanej w roku 1499, pisze, że pierwsze czcionki zostały wynalezione w Holandii, a moguncjanie stamtąd je przejęli wraz z drukowanym w 1450 roku Donatem i doprowadzili do tej formy, jakiej my dziś używamy. A oto świadectwo Mariangela Accurcjusza w tej sprawie: <<Donat, najpierwszy ze wszystkich, został wydrukowany w 1450 roku. Stąd też z pewnością przejął tę sztukę Jan Faust, który pierwszy wpadł na pomysł drukowania przy pomocy czcionek metalowych, a nie desek, jak to miało miejsce przy odbijaniu Donata w Holandii>>. Za autorstwem Gutenberga opowiadają się: Palmerius, Guilandinus, Vignerius, Bibliander, Munster i szereg innych autorów. Z dyskusji tej należałoby chyba, zgodnie ze zdaniem Polydora Vergilego (l. 2 c. 7), wyciągnąć ogólny wniosek, że początki drukarstwa wiążą się z Haarlemem, ale udoskonalenie swe zawdzięcza ono Gutenbergowi. Faust natomiast byłby pierwszym, który wprowadził w życie stosowane obecnie zasady drukowania. Piotr de la Ramée posiadał odbijany czcionkami egzemplarz Cycerona De oficiis, na którym widniał napis: <<To wspaniałe dzieło Marka Tuliusza, ja, Jan Faust, moguntczyk, nie atramentem i pierzastą trzciną ani spiżem, lecz wedle zasad pewnej przecudownej sztuki szczęśliwie wykonałem rękoma Piotra z Gerneshem. Ukończono roku 1466 dnia 4 lutego>>. Jakkolwiek zresztą rzecz by się miała, Niemcy nigdy nie zezwolą na wydarcie sobie chwały tego wynalazku. Oto co na ten temat mówi Béroalde:

Germanio, odkryłaś skarb,

Nad który starożytni nie dali nic cenniejszego:

Uczysz księgi pisać przez odbijanie.”

Dalej wspominał o próbach drukarskich Chińczyków, ale skonstatował za Lemniusem, że „nie była ona tam w tym stopniu jak u nas uprawiana, doskonała, ozdobna, wykształcona ani bogata”[1].

Powyższy fragment w interesujący sposób koresponduje z tekstami leszczynian: Wiganda Funcka i Johanna Heermanna, którzy w 1640 roku opublikowali okolicznościową książkę poświęconą wynalazkowi druku. Potwierdzają one, że sympatie zwolenników dwu koncepcji autorstwa wynalazku, określając je w uproszczeniu niemieckim i holenderskim, mogły też mieć uzasadnienie w wyznawanej konfesji. Jonston był ewangelikiem reformowanym, które to wyznanie łączyło wielu leszczynian z Holandią, zaś Heermann i Funck byli niemieckojęzycznymi Ślązakami i z tego powodu mogli czuć się zobowiązani do preferowania pierwszeństwa Gutenberga lub Fusta (Fausta). Wspólną cechą tych wypowiedzi jest ten sam bez wątpienia kanon dzieł dotyczących sztuki typograficznej, który wszyscy wymienieni znali oraz intelektualna więź. Zdecydowanie najgłębsze myśli wypowiedział Jonston w swej filozoficznej rozprawie, zdając sobie sprawę, że wiedza o początkach epokowego wynalazku po 200 latach od jego odkrycia nie jest w pełni znana.

[1] J. Jonston, O stałości natury, przełożyła M. Stokowska, wstęp S. Ziemski, Warszawa 1960, s. 79, 106–108.

Dostępnosć