Harmonia z naturą – czy jest możliwa?
Czy człowiek jest w stanie żyć w zgodzie i harmonii z naturą? Czym jest ekologia i dlaczego jest tak bardzo istotna? Na te pytania odpowiemy w rozmowie z Ewą Tomaszewską, etnolog z Muzeum Okręgowego w Lesznie, kuratorką wystawy „Eko-Etno. Natura dawnej wsi”.
Transkrypcja odcinka
Harmonia z naturą – czy jest możliwa?
R1: To jest podcast Muzeum Okręgowego w Lesznie.
Jakub Piwoński: Czy człowiek jest w stanie żyć w zgodzie z naturą? Czym jest i jak istotna jest ekologia? O tym porozmawiamy dzisiaj z Panią Ewą Tomaszewską z Muzeum Okręgowego w Lesznie.
Dobrze, witam was bardzo serdecznie z tej strony Jakub Piwoński z Muzeum Okręgowego w Lesznie specjalista od promocji. Słyszeliście już kilka naszych rozmów. Teraz kolejna rozmowa, tym razem z Panią Ewą Tomaszewską z Muzeum Okręgowego w Lesznie. Ciekawy pomysł mieliśmy tym razem na rozmowę, ponieważ mamy wystawę etnograficzną w Muzeum Okręgowym. Być może wielu z Was nie będzie miało okazji zobaczyć, bo też kierujemy nasze myśli, słowa do osób, które słuchają nas w całej Polsce. Ale jesteśmy tutaj też po to żeby przytoczyć trochę zagadnień związanych z tą wystawą. Ujawnić kilka tajemnic, które ona kryje i może też wyjawić co kryje się za tym intrygującym tytułem wystawy. Witam Cię Ewo serdecznie.
Ewa Tomaszewska: Witam. Dzień dobry wszystkim.
JP: Ewo powiedz, jest teraz moment bardzo dobry, bo możemy teraz zdradzić naszym słuchaczom, że nagrywamy tą rozmowę w pierwszym dniu wiosny, to jest dobry punkt wyjścia mam wrażenie do takich rozmów. Pierwszy dzień wiosny, czyli tak na dobrą sprawę pożegnanie zimy, pożegnanie perspektywy tego chłodu i otępiającego zimna, ale przywitanie pory roku, która rodzi się, jakby rodzi nowy początek, jakby odrodzenie. Powiedz czy w jakiś sposób łączy się to z wystawą w naszym muzeum?
ET: Oczywiście, w taki dzień jak dziś kiedy świeci słońce i na drzewach pojawiają się już pierwsze zielone pączki, myślę że w taki szczególny sposób przypominamy sobie o przyrodzie i o tym jak bardzo ona nas cieszy, jak bardzo nam jej brakuje, jak bardzo tęsknimy do tej zieleni na drzewach i do śpiewu ptaków. Myślę, że u każdego z nas w taki dzień pojawia się uśmiech. Nasza wystawa też poniekąd opowiada o tych tematach. Opowiada… (wtrącenie).
JP: Przypomnijmy, że wystawa nazywa się „Eko-Etno. Natura dawnej wsi”.
ET: To wystawa, którą możecie zobaczyć w Muzeum Okręgowym w Lesznie teraz. I jest to wystawa, opowiadająca o takich dwóch sferach. Z jednej strony porusza tematy etnograficzne, a z drugiej ekologiczne. Już samym tytuł może nieco enigmatyczny.
JP: Ale intrygujący.
ET: Ale nawiązuje właśnie do tych dwóch dziedzin, czyli ekologii badającej no stosunki między organizmami, a ich środowiskiem, pomiędzy ekosystemami. A z drugiej strony etnografia, która bada kultury ludzkie, która je analizuje, opisuje, również zajmuje się ich wytworami. I na tej wystawie te dwie sfery w pewien sposób są połączone. Opowiadamy o dawnej wsi, o wsi, o tradycyjnej kulturze ludowej, kulturze chłopskiej, o jej wytworach i o tym jak przyroda, jak natura w tym dawnym świecie była postrzegana, jakie było jej miejsce i jak żyli ludzie.
JP: No bo Ewo, żeby móc porozmawiać o roli ekologii, o roli natury w życiu człowieka, musimy cofnąć się aż do kultury ludowej. Tak? Do tych czasów, gdy żyliśmy na wsi, gdy była ta koegzystencja z naturą czymś codziennym, naturalnym. Bo tak na dobrą sprawę, dzisiaj, można powiedzieć o tym, że żyjemy w zgodzie z naturą? Jak myślisz?
ET: No dzisiaj myślę, że nie żyjemy w zgodzie z naturą (śmiech) i o tym ostatnio na szczęście dużo się mówi. Mamy na świecie mnóstwo problemów związanych ze środowiskiem naturalnym i z ogromnym negatywnym wpływem.
JP: Tak, tak to może połóżmy teraz nacisk na sam początek rozmowy, żeby właśnie powiedzieć na czym polegała ta harmonia? Bo jeżeli cofamy się i nawiązujemy do kultury ludowej, czyli na czym polegała ta harmonia człowieka z naturą? Bo jakby nie patrzeć, mówimy tutaj o kulturze i o naturze. Czyli o pewnym konflikcie, który jakby wielu filozofów miało zawsze sprzeczność, widziało w tym, człowiek wyszedł z natury, ale jakby się od niej oddzielił poprzez stworzenie kultury, która pozwoliła mu na to żeby na tym świecie w jakiś sposób zapanować i jakby żeby tą naturę troszeczkę okiełznać. Tak?
ET: No właśnie, czyli według mnie jakby nie ma tutaj konfliktu. Kultura jest można powiedzieć takim mechanizmem adaptacyjnym człowieka właśnie do środowiska naturalnego. Każdy lud, każda społeczność na całym świecie wytwarza kulturę, właśnie w oparciu o środowisko, w którym żyje. Środowisko determinuje to jak się ubieramy, jak budujemy, jakie te wytwory kultury są, jakich materiałów używamy, więc jesteśmy zanurzeni w tej naturze i staramy się ją troszeczkę obłaskawić tak aby, aby po prostu przetrwać, aby nasze środowisko pozwoliło nam na rozwój, pozwoliło nam na bezpieczeństwo, więc staramy się tą naturę właśnie troszeczkę obłaskawić. I człowiek, powiedzmy przedstawiciel tej społeczności chłopskiej, gdzieś tam z XIX- XX wieku był w tą naturę oczywiście zanurzony. Żył z tego co dała natura, a jednocześnie ta natura w bardzo szybki sposób potrafiła to odebrać, dlatego trzeba było żyć z nią w zgodzie, przestrzegać określonych norm. Tutaj warto zauważyć, że w tych społecznościach chłopskich i w związku z takim powiedzmy magicznym obrazem świata, gdzie wszystkie jego elementy były powiązane ze sobą, no tak jak natura wpływa na człowieka, tak i człowiek poprzez obrzędy, poprzez rytuały, poprzez różnorakie swoje działania starał się zapewnić właśnie przychylność tej natury.
JP: A jednocześnie wiedząc, że tak naprawdę trudno mu było nad nią zapanować, wręcz było to chyba niemożliwe i chyba też ludzie od zawsze zdawali sobie z tego sprawę. Nie? Jakby łaskawie chcieli tego, ale no chyba wiemy do końca, że to nie jest możliwe, tak na dobre zapanować nad tą naturą. Człowiek jest w tej niewygodnej pozycji, że natura jest ponad nim.
ET: A jednak wierzono w tą taką ścisłą sieć powiązań i w to, że poprzez działania chociażby takie jak zatknięcie w polu palmy wielkanocnej zapewni dobry urodzaj i to, że to pole będzie chronione przed gradobiciem, przed suszą, przed ulewami i takich działań było mnóstwo. Każda praca w polu, praca w ziemi, wiązała się z określonymi takimi, rytualnymi zabiegami. Każdy chłop, każdy rolnik za nim zaczął pracę żegnał się, także starano się zapewnić sobie taką przychylność sił wyższych i każdy miał przekonanie oczywiście, że to zostanie wysłuchane. Jeżeli wydarzała się jakaś klęska to wiązano to zwykle no właśnie z jakąś nieprzychylnością, być może z jakąś karą za jakieś przewinienia, z jakimś niedopełnieniem określonych norm, określonych nakazów czy zakazów.
JP: Powiedz jak już weszliśmy w ten temat. Jak żyć w takim razie w zgodzie z naturą i czy cos takiego jest w ogóle możliwe? Wręcz poszedłbym dalej o krok i zadam Ci takie pytanie, które cofnie się trochę do filozofii Jana Jakuba Rousseau, zacytujmy: „Wszystko jest dobre, co z rąk Stwórcy pochodzi, wszystko paczy się w rękach człowieka.” W jaki sposób Jan Jakub Rousseau dawał do zrozumienia, że tak na dobrą sprawę powinniśmy nawoływać wręcz do powrotu do natury. Nie w ten sposób, że postęp okay, bo możemy sobie pomagać w taki sposób różnymi zdobyczami czy to nauki i różnymi innymi przedmiotami itd. mechanicznymi, ale czy w jakiś sposób nie zapędza nas to w jakiś kozi róg, że odrywamy się w jakiś sposób od tego kim naprawdę jesteśmy. Jak myślisz?
ET: No więc ta idea postępu ciągłego rozwoju towarzyszy nam już kilka stuleci. No i do czego nas to doprowadziło? Tutaj możemy się zastanawiać. W tym momencie już, tak jak chłopi XIX-wieczni czy w początku XX wieku nie musimy tak bardzo zabiegać o dobre plony, o urodzaj, wydaje nam się, że wszystko to jest nam dane. Po prostu idziemy do sklepu i kupujemy to co jest nam potrzebne, więc żyjemy w takiej pewnego rodzaju iluzji, że mamy na wszystko wpływ, ale nie jest tak do końca.
JP: Jesteśmy trochę rozleniwieni tym.
ET: Tak. Jesteśmy rozleniwieni. Chcemy ciągle więcej. Natomiast no dzisiaj już naukowcy wskazują nam, że dochodzimy do, w pewien sposób do ściany. Prawda? Że już więcej się nie da, że nasza planeta jest w stanie wyżywić no jakąś ograniczoną ilość ludzi. Jak wiemy jest nas już blisko osiem miliardów. Dobrze powiedziałam? (następuje chwila wątpliwości) Dobrze.
JP: Nie wiem czy to nie gdzieś około siedmiu miliardów.
ET: Tak, tak prawie osiem.
JP: Ale idziemy w takim kierunku. Ostatnio mieliśmy też czasy dosyć kruche, epidemiczne, pandemiczne, wisi nad nami widmo zagrożenia wojennego i tego wszystkiego co bardzo negatywnie wpływa na demografię, ale myślę, że to siedem miliardów cały czas będzie.
ET: No właśnie na demografię, nie wpływa to tak naprawdę aż tak bardzo, cały czas ta liczba ludności się zwiększa w zastraszającym tempie. Wiemy już o zmianach klimatu jakie mamy. Mówią o tym naukowcy, polecam taki portal bardzo fajny „Nauka o klimacie”, który właśnie opowiada o tym, że te zmiany spowodowane są jednak przez działalność człowieka.
JP: Ingerencja, ingerencja człowieka.
ET: Dodatkowo wiemy o tym, że giną całe gatunki dzikich zwierząt, roślin, że zmniejszają się te tereny dzikie. Dodatkowo różnorakie właśnie poprzez zmiany klimatyczne klęski dotykają świat. Plus zanieczyszczenie, słyszymy co jakiś czas o wyspach, plastiku które pływają gdzieś po oceanie.
JP: Ale to też ma taki inny wymiar Ewo, bo ja też jestem blisko takiej koncepcji, w której, wiele chorób też pojawiło się przez rozleniwienie społeczeństwa, przez to, że brak ruchu, my po prostu stoimy w miejscu tak na dobrą sprawę mówiąc. Dosłownie.
ET: A raczej siedzimy. Siedzimy. (śmiech)
JP: No właśnie siedzimy. Siedzimy w miejscu tak na dobrą sprawę. Zwróć uwagę jak wielką popularnością teraz cieszy się przemysł fitness i tego rodzaju usługi, w których ludzie kierowani są wręcz do tego za rękę by ruszyć po prostu z miejsc, by zajęli się sobą, by zrozumieli, że tak na dobrą sprawę trzeba się ruszać jeśli chcemy zachować zdrowie fizyczne, że nie jest tylko tak, że dobrze zjeść, zdrowo zjeść. Tylko jeszcze trzeba dać organizmowi trochę ruchu. A kiedyś? Ja myślę, że kiedyś jak mówimy o tej kulturze ludowej, że kiedyś się nad tym człowiek nie zastanawiał, bo jak wychodził na to pole rano, tak?
ET: Ruchu było bardzo dużo.
JP: Było bardzo dużo.
ET: Na naszej wystawie też poprzez takie, bo może też parę słów o tym co jest na wystawie?
JP: Tak. Jasne, powiedz.
ET: Oprócz rzeźby ludowej przedstawiającej właśnie tą przyrodę, ale również różnorakie prace człowieka jakie dawniej były wykonywane. Oprócz sztuki, obrazów, malarstwa, które przedstawia tą dawną wieś. To również szereg przedmiotów codziennego użytku, które też nam obrazują jak wyglądało to dawne życie, że było pełne ruchu właściwie, bo wieś w dużej mierze była samowystarczalna. Wszystko tak jak dzisiaj idziemy do sklepu i wszystko mamy gotowe tak dawniej trzeba było to wszystko cały proces przejść od początku do końca wszystko samemu wytworzyć. Więc wiele wytwarzano w obrębie pojedynczych gospodarstw lub też w obrębie społeczności wsi, gdzie działali rzemieślnicy, którzy wytwarzali najróżniejsze przedmioty oczywiście wszystko z naturalnych materiałów. Tym materiałem na polskiej wsi było oczywiście głównie drewno, ale również słoma, glina, metal. Także to wszystko na naszej wystawie można sobie zobaczyć. I tak jak powiedziałeś było co robić, chociażby proste pranie wymagało mnóstwa energii i ruchu.
JP: Tak, tak, jak się przyjrzeć takiemu harmonogramowi dnia, to było na pewno wypełnione po brzegi różnego rodzaju czynnościami. Nie tak jak dziś, gdy człowiek zaczynając dzień, wypije kawę, usiądzie przed komputerem i tak na dobrą sprawę pół dnia przed tym komputerem siedzi tak? I taką pracę musi wykonywać. W jakiś sposób nie jest w zgodzie z jego naturą, która przez lata ewolucji pchała go do tego żeby ruszał, żeby zabiegał, żeby szukał tego co natura może mu dostarczyć po to żeby przetrwać.
ET: Dokładnie.
JP: Jeżeli, bo mówiłaś o tych przedmiotach, różnego rodzaju materiałów naturalnych, drewna itd. Powiedz jakbyś miała wybrać kilka przedmiotów, kilka zajęć z wystawy „Eko-Etno” z tamtych czasów, wywodzących się z kultury ludowej, które przedmioty z chęcią byś zaadoptowała do współczesnych realiów po to żeby uczynić je lepszymi?
ET: To znaczy ja bym chciała od razu powiedzieć, to też nie o to chodzi żebyśmy wracali do wsi XIX-wiecznej czy też żebyśmy używali przedmiotów takich jak dawniej. Myślę, że to zupełnie by się nie sprawdziło. Natomiast też gdyby każdy zaczął wyposażać swoje domy, mieszkania we wszystko z drewna to nie skończyło by się dobrze dla naszego środowiska. Ale myślę, że ważna jest świadomość tego jak dawniej używano rzeczy, tego że te rzeczy służyły bardzo bardzo długo, często przechodziły z pokolenia na pokolenie. Jeżeli się zepsuły można było je naprawić. Chociażby tutaj przywołam jeden może przykład taki z wystawy- garnek gliniany. Czyli glina materiał bardzo kruchy. Nawet jeżeli ten garnek pękł nadal można było go używać, można było go naprawić. I na naszej wystawie znajduje się taki garnek drutowany, czyli opleciony siatką z drutu, która stabilizuje całą tą bryłę i sprawia, że tego garnka można użyć. Więc do końca starano się naprawiać czy jakoś przerabiać przedmioty, które były. Jeżeli coś wyrzucano no to już w ostateczności. Tak właśnie w porównaniu do naszych czasów, gdzie kompletnie nie zastanawiamy się nad tym ile nam posłuży dana rzecz, gdzie szereg rzeczy jest właściwie jednorazowego użytku i myślę, że to jest ogromny problem.
JP: Bo można kupić nowe.
ET: Właśnie te nasze decyzje konsumenckie, konsumpcyjne. Prawda?
JP: Ale też wiele produktów jest stworzonych wręcz w taki sposób, by mogły posłużyć tylko do granicy gwarancji.
ET: Tak, nie mówiąc właśnie o tych specjalnych usterkach.
JP: Później to już po tych dwóch latach może się różnie dziać z przedmiotem, także to też już jest, jakby ten cały system w ten sposób działa.
ET: Więc to porównanie z kulturą ludową, ma pobudzać troszeczkę naszą świadomość, po prostu taką wrażliwość na to żeby kupując, nabywając rzeczy no zastanowić się i troszeczkę wziąć odpowiedzialność po prostu za to co nabywamy mając świadomość, mając wiedzę co będzie dalej i że to opakowanie plastikowe, które kupimy, ono nie zniknie kiedy skonsumujemy to co było w środku. Ono nie zniknie tylko będzie się rozkładać albo i nie przez tysiące lat.
JP: Ale mówiłaś o glinie. Ostatnio dowiedziałem się, bardzo ciekawa rzecz, o tym że w momencie, gdy wodę wlewamy do naczynia z gliny to ono się naturalnie oczyszcza. Wiesz…
ET: Więc oczywiście można wykorzystać te patenty i zamiast kupować te filtry plastikowe możemy użyć glinianego naczynia.
JP: Tak, dlatego mówię, że są takie ciekawe właśnie kluczki, które w jakiś sposób pochodzą z tej kultury ludowej i w jakiś sposób można zaadaptować je do dnia dzisiejszego z powodzeniem i może być to nawet i tańsze i bardziej ekonomiczne, wręcz ekologiczne itd. Na wystawie, która jest punktem wyjścia do naszej rozmowy jest wiele rzeźb ptaków. To też mnie zaintrygowało w jakiś sposób. Możesz nam troszeczkę powiedzieć o tej relacji człowieka ze zwierzętami. Bardzo mnie to intryguje czy ona w jakiś sposób została zaburzona przez rozwój cywilizacyjny czy my przyjmując jakieś zwierzątko do domu dajemy sobie jakieś takie, nie wiem, jakby resztki w nas tamtego myślenia, o tej przyjaźni człowieka ze zwierzęciem, gdzieś się w nas budzą i myślimy, że załatwiamy sprawę? Czy jak to wygląda?
ET: (śmiech) Jak to było dawniej? Można wyróżnić takie dwie kategorie zwierząt, które w kulturze ludowej mogły funkcjonować. Powiedzmy te zwierzęta dzikie, z którymi człowiek nie miał bardzo dużo styczności. Prawda? A często również się ich obawiał, szczególnie drapieżników to na przykładzie wilka możemy obserwować jak bardzo w kulturze tradycyjnej ten wilk był, jak bardzo budził strach, jak bardzo był związany z siłami ciemności, z siłami zła. Prawda? To wiemy na przykładzie tekstu folkloru, bajek itd. Ale oczywiście były też zwierzęta hodowlane, czyli te które człowiek wykorzystywał głownie w pracy na polu, czyli bydło które tutaj warto wspomnieć. No przede wszystkim było używane do pracy, było używane w transporcie. Nawóz był wykorzystywany, był bardzo potrzebny. Mniejsze znaczenie miało wykorzystanie ich jako pożywienie, jako mięso. I jeżeli już jesteśmy przy tym temacie to warto wspomnieć, że chłopi no jeżeli jedli mięso to właściwie było dwa razy w roku na święta.
JP: To też było troszeczkę moim takim ukrytym celem było żebyś o tym wspomniała.
ET: Oczywiście hodowano owce, kury, konie, szereg tych zwierząt hodowlanych zawsze w każdym gospodarstwie był, ta ilość zależała oczywiście od zamożności danego gospodarstwa, ale były też zwierzęta można powiedzieć domowe, były psy, były koty, które oprócz tego, psy np. że pełniły ważną funkcję chociażby jako stróże, czyli psy chroniły, oznajmiały jakieś zagrożenie, wykorzystywany jest w pasterstwie, chroniły stada owiec, to również no często zdarzało się, że był to po prostu przyjaciel, to już takie naturalna powiedzmy jakaś więź między człowiekiem, a tym bliskim, przyjacielskim zwierzęciem.
JP: Czyli zwierzęta też są jakby trochę takim wyrazem życia harmonii z naturą. Też takie okiełznanie takiego zwierzęcia dawniej mogło być utożsamiane…
ET: Można tak powiedzieć szczególnie w porównaniu z dzisiejszą hodowlą przemysłową, gdzie zwierzę no już jakby jest bliskie jakiemuś przedmiotowi, rzeczy, nie traktowane jako żywa istota. Więc, jak najbardziej.
JP: To jest jeden z problemów w ogóle współczesnego świata w jakiś sposób. Ja też chciałem, zmierzamy ku końcowi tej rozmowy i chciałem na koniec podsumować trochę ją wnioskami płynącymi z tego czym jest ekologia i w jaki sposób jest nam potrzebna. Ostatnie sto lat dla Ziemi, naszej planety było dosyć istotne, dlatego że no wiele zmian za sprawą tej całej rewolucji przemysłowej, która zaistniała, na planecie się zdarzyło takich, że sprawiają, że tak jak mówiliśmy oboje. Postęp postępem z jednej strony cieszymy się, że jest nam łatwiej w niektórych sprawach za sprawą technologii, elektroniki, która się pojawiła, ale z drugiej strony no pchamy ten nasz dom, miejsce życia na taki skraj przepaści. Nie wiem czy Ty też to tak trochę zauważasz?
ET: Troszeczkę tak.
JP: Globalne ocieplenie, o którym mówi się. Są spory o tym na ile człowiek ingeruje we wzrost temperatury i w efekt cieplarniany, ale no jest silne grono naukowców, które upatruje w tym ingerencję człowieka dlatego jak myślisz na jakim etapie jesteśmy jako człowiek, w którym ekologia staje się takim naszym językiem przetrwania tak na dobrą sprawę, bo jeżeli nie byłoby ekologii, jeśli byśmy nie myśleli w ten sposób, nie myślelibyśmy o tym, że natura jest czymś do czego powinniśmy podchodzić z szacunkiem. To co wtedy, gdzie byśmy zabrnęli?
ET: No właśnie, myślę, że tutaj dochodzimy do jakiegoś kresu. Naukowcy biją na alarm. Myślę, że musimy zdać sobie sprawę z sytuacji w jakiej jesteśmy i poczuć odpowiedzialność za swoje decyzje. Potraktować planetę Ziemię jako nasz wspólny dom i myśleć o przyszłych pokoleniach, o naszych dzieciach, w ogóle dzieciach i o tym co one będą miały z tej naszej pięknej Ziemi. Dziś możemy cieszyć się słońcem, czystym powietrzem, w miarę czystym.
JP: W miarę. Właśnie.
ET: No właśnie. Niedługo wszystko się zazieleni, będzie pięknie. Ale wiemy, że tej zieleni, szczególnie w miastach jest coraz mniej. No i gdzieś tam zaczynamy się powoli budzić. Wiele środowisk, wiele ludzi zaczyna mieć to bardzo na uwadze, bardzo zaczyna się zastanawiać nad tymi swoimi zakupami. Prawda? Każdą rzecz oglądać kilkakrotnie za nim coś się kupi, więc to jest dobre. Czy to coś da? Zobaczymy. Na pewno naukowcy właśnie biją na alarm, przestrzegają, że to jest taki czas, że możemy już trochę zacząć panikować. Więc szukamy tych działań, które mogą pomóc.
JP: Bo też moje takie pytanie jest, czy to ma jeszcze sens, czy jesteśmy już na takim etapie, że jakby zawrócenie tego nurtu jest jeszcze możliwe czy jeżeli jedna, druga, trzecia osoba posegreguje śmieci albo kupi coś z naturalnego materiału czy to wpłynie na planetę tak mocno przeludnioną i tak mocno jakby puchnącą już od tych nawyków konsumpcjonizmu itd. Czy my mamy jeszcze szansę? Bo w jakiś sposób można się łudzić tym, ale czy jest sens z tym mimo wszystko walczyć?
ET: Myślę, że zawsze jest. Musimy właśnie myśleć o tym w kategoriach odpowiedzialności i chociażby mała, nasza decyzja może nie będzie miała wielkiego wpływu, ale pamiętajmy, że no po pierwsze, dzięki temu, dzięki naszej decyzji będziemy lepiej się czuli sami ze sobą. Prawda?
JP: Tak.
ET: Po drugie, zawsze poprzez naszą postawę i poprzez nasze działania oddziałujemy na nasze środowisko, na naszą rodzinę, na naszych bliskich, więc ten krąg osób, które wrażliwe i mają tą świadomość będzie się rozszerzał mimo wszystko. Więc zawsze ma sens. Wspierajmy te działania, które uważamy za dobre, za słuszne i które prowadzą nas w dobrym kierunku.
JP: Czyli zmiana świata wewnętrznego, która ma iść za zmianą świata w ogóle wokół nas. Czyli najpierw nasza wewnętrzna.
ET: Ta głęboka zmiana, która musi w społeczeństwie zajść zaczyna się od jednostek, więc pielęgnujmy zmianę w sobie. Gwarantuję, że będzie to zmiana na lepsze.
JP: Mam nadzieję, że też do takich refleksji skłoni Państwa zwiedzanie naszej wystawy „Eko-Etno. Natura dawnej wsi” w Muzeum Okręgowym w Lesznie. Jeśli nie będziecie mieli okazji zobaczyć, jeśli nie mieliście okazji zobaczyć to przynajmniej mamy nadzieję, że słuchanie tej rozmowy sprawiło wam radość. Dzięki wielkie, z tej strony Jakub Piwoński z Muzeum Okręgowego w Lesznie. Rozmawiałem z Ewą Tomaszewską, etnolog z Muzeum Okręgowego w Lesznie. Zobaczymy się niedługo podczas kolejnej rozmowy. Usłyszymy się właściwie niedługo podczas kolejnej rozmowy. Do usłyszenia. Cześć!